środa, 30 kwietnia 2014
Sutasz co sutaszem nie jest
Nie, nie będzie o klejonym sutaszu, który także według mnie nie jest techniką sutasz sensu stricte. Tym razem kilka zdań o sutaszu byle jakim, który psuje opinię o tej technice także tym rzetelnym i skrupulatnym twórcom. Przerażają mnie niektóre prace, które można znaleźć w sieci (z uwagi na przyzwoitość nie będę ich tutaj publikować), o ile jeszcze są tworzone "do szuflady" to można to akceptować, ale czasami one są, o zgrozo, do sprzedaży. Przede wszystkim przerażają te wszystkie niedokładności, krzywe zszywanie, brak symetrii, czy dwa "różne" kolczyki. Oczywiście przeraża mnie też czasami formy, najbardziej te "elementy" biżuterii sutasz, które wyglądają jak żabi skrzek, ale niech będzie, że o gustach się nie dyskutuje. I jeszcze jedno mnie przeraża, chociaż tutaj posypuję głowę popiołem, to obrzydliwe koło wzajemnej adoracji. Bowiem najczęściej gdy ktoś opublikuje takie paskudztwo na blogu czy facebooku, to zewsząd słychać ochy i achy, jakby nikt nie miał odwagi powiedzieć tym sutaszowym gwałcicielom prawdy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz